Stanisław Żaryn Stanisław Żaryn
608
BLOG

Unia z socjalizmem

Stanisław Żaryn Stanisław Żaryn Polityka Obserwuj notkę 3

W ostatnich latach Unia Europejska zaczęła prezentować coraz mocniej tendencje socjalistyczne. Obecnie UE jest jednym z najważniejszych ośrodków propagujących socjalistyczną wizję świata, polityki i społeczeństwa.

Wspólnota zaczęła zmierzać ku budowie jednego superpaństwa obejmującego Europę. Zdaniem euroentuzjastów tylko całkowita integracja umożliwi budowę silnego podmiotu, który zapewni dostatek swoim obywatelom, da im poczucie bezpieczeństwa, a gospodarce nowego, zjednoczonego kraju umożliwi konkurowanie z największymi potęgami świata.

Podobną retoryką posługiwali się bolszewicy, komunistyczny Związek Sowiecki i narodowy socjalizm III Rzeszy. Prowadziły one wojny chcąc integracji kontynentu pod swoim panowaniem, walcząc o sprawiedliwość społeczną, dobrobyt robotników, czy przestrzeń życiową dla obywateli. Przywódcy tych krajów również mówili, że jednoczenie kontynentu da bezpieczeństwo, pokój i zapewni wysoki standard życia ich mieszkańcom. Ich ideologia doprowadziła jednak nie do budowy państwa dobrobytu, tylko do globalnej tragedii, w wyniku której zginęły miliony osób. Dziś, choć Unia Europejska oficjalnie odcina się zarówno od nazizmu, jak i komunizmu, metodami pokojowymi część jej polityków walczy o realizację postulatów wykorzystywanych przez państwa totalitarne. Prawdopodobnie sukces polityków wzywających do budowy europejskiego superpaństwa skończy się również tragicznie, jak poprzednie próby „jednoczenia” kontynentu.

Regulować wszystko

Jednym z wyrazów postępującej integracji jest bardzo szybki wzrost liczby aktów prawnych tworzonych przez organa Unii Europejskiej. Upodabnia to system prawny Wspólnoty do państw totalitarnych. Ich cechą charakterystyczną była chęć regulowania każdej sfery życia obywateli. Takie samo dążenie widoczne jest w UE. Kraj, który chce wstąpić do Unii, musi przyjąć do swojego systemu prawnego ponad 9 tysięcy rozporządzeń Wspólnoty, 90 tysięcy dyrektyw, 690 tysięcy decyzji oraz – fakultatywnie - 17 milionów zaleceń i opinii. Ogrom powstającego w Unii prawa przekłada się na liczbę sfer życia, które Bruksela stara się regulować. Prawie każdą czynność wykonywaną przez obywateli UE normują, akceptują lub sankcjonują unijne przepisy. Często są one bardzo drobiazgowe i dotyczą bardzo konkretnych spraw, przez co stają się śmieszne. Unijni politycy zajmowali się tak dziwacznymi prawem, jak wprowadzenie certyfikatów i szkoleń dla górali pasących owce, nakaz zatrudniania w każdej firmie – nawet jednoosobowej – pracownika odpowiedzialnego za standardy przeciwpożarowe, ustalenie sposobu korzystania z drabiny, unormowanie kąta zakrzywienia ogórka! (uchylona w kwietniu 2009), czy wprowadzenie dopuszczalnego rozmiaru produkowanych we Wspólnocie… prezerwatyw! Unijne regulacje mają chronić konsumentów i sprawiać, że będą bezpieczni. Jednak społeczeństwo powinno się czuć osaczone przez unijne prawo, urzędy i polityków, którzy regulują każdą chwilę i sferę ich życia. Już teraz większość naszych czynności była przedmiotem debaty unijnych polityków, którzy po dokładnym przyjrzeniu się codziennemu życiu obywateli wyrazili (lub nie) zgodę na ich zachowanie.

Jeden kontynent – jedno państwo - jedno społeczeństwo

Wraz z postępującą ekspansją unijnych regulacji, rośnie liczba sektorów zarządzanych w sposób podobny do tego w Związku Sowieckim. Blok wschodni tworzyło kilkanaście republik sowieckich i krajów satelickich, które miały swoją specyfikę, regionalne potrzeby i własne priorytety. Jednak wszystkie musiały zrzec się swoich interesów na rzecz „interesu” całego bloku sowieckiego. Moskwa wyznaczała cele i priorytety w jego imieniu, a republiki sowieckie i kraje opanowane przez komunistów musiały działać w oparciu o wytyczne z Kremla.

Pogłębianie się integracji europejskiej idzie w parze ze wzrostem liczby decyzji pochodzących od organów Wspólnoty. W tę stronę idą regulacje zawarte w traktacie lizbońskim. Zwolennicy głębszej integracji Europy przekonują, że to unijni politycy powinni podejmować jak najwięcej decyzji i wyznaczać cele polityki Wspólnoty, a państwa członkowskie mają je tylko realizować. W przypadku takiego sposobu podejmowania decyzji nie są brane pod uwagę potrzeby konkretnych państw i panujące w nich uwarunkowania. Ten model rządzenia nie sprawdził się w ZSRS i nie sprawdzi się prawdopodobnie i w Unii Europejskiej. Skupienie władzy nad tak dużym obszarem, jakim jest Europa, w jednym „ręku” skończy się tak samo jak za czasów Związku Sowieckiego – cała UE będzie realizować interesy najsilniejszych państw, albo interesy brukselskich polityków. Inne kraje będą musiały wyzbyć się swoich priorytetów i własnego zdania na rzecz „dobra” ogólnego.

Elementem walki o budowę superpaństwa w UE, jest dążenie do budowy jednego społeczeństwa w Europie. Unijni politycy, wykorzystując pozycję Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, promują aktywnie wszystkie lewicowe postawy w krajach Wspólnoty. Między innymi dzięki przyjaznym nastawieniu KE i PE coraz więcej państw legalizuje związki pederastów, przyznaje im prawa do adopcji dzieci, legalizuje aborcję i eutanazję, prowadzi propagandę ekologiczną, czy szerzy ideę źle pojętej równości. Wraz z propagowaniem liberalnych postaw wśród Europejczyków, KE prowadzi kampanię przeciwko religii i Kościołowi. Zgodnie z proponowaną przez Komisję dyrektywą dotycząca równości traktowania wszystkich osób, z miejsc publicznych będą musiały zniknąć krzyże. Zdaniem unijnych polityków, ich obecność dyskryminuje ateistów. Dzięki regulacjom będą oni mogli wystąpić do sądu przeciwko osobom, które krzyż umieszczą w miejscach publicznych.

Społeczeństwo, które chcą budować unijni politycy w całej Unii, ma być jednolite i „tolerancyjne” – czyli zdominowane przez lewicowe postawy i poglądy. Stworzenie takiego społeczeństwa w każdym kraju Wspólnoty umożliwi budowę jednego superpaństwa. Bowiem, żeby przekonać kogoś do jego powstania, trzeba mu wmówić, że Europa jest jednolitym społeczeństwem, a każdy naród budujący UE ma takie same potrzeby. Każdemu po równo, bo każdy jest taki sam – głosił socjalizm. Dziś to samo mówią brukselscy politycy, dążący do zacieśnienia integracji.

Eurokołchoz

Obecnie, choć Wspólnota rozpoczęła integrację polityczną, za swój najważniejszy cel nadal uznaje współpracę gospodarczą między krajami członkowskimi. Paradoksalnie, by zapewnić szybki rozwój państwom UE, politycy unijni sięgnęli do metody zarządzania rodem z socjalizmu. W latach 30. XX wieku Stalin prowadził eksterminację narodu ukraińskiego, manipulując odgórnie limitami zboża, jakie gospodarka tego kraju miała wytwarzać. Dziś takimi samymi metodami gospodarką zarządza Wspólnota. Choć unijne limity produkcji np. mleka, czy cukru mają bronić równowagi na rynkach, za ich pomocą Unia kontynuuje politykę gospodarczą ZSRS. W tym komunistycznym kraju również politycy ustalali, co i ile ma wytworzyć gospodarka danego kraju. Socjalistyczne podejście Unii do gospodarki wyraża się także w chęci standaryzowania wszystkiego. Każda rzecz zakupiona w sklepie posiada certyfikat jakości wystawiany przez Unię Europejską, linia produkcyjna każdego produktu musi mieć unijną akceptację.

Również w tym przypadku Unia zasłania się dobrem konsumentów. Funkcjonujący we Wspólnocie system jest jednak bardzo daleko idącą ingerencją w ideę wolnego rynku. To on powinien regulować, czy coś może być produkowane czy nie, i w jakiej ilości. Jeśli na rynku w danym kraju istnieje zapotrzebowanie na coś, co nie spełnia standardów unijnych lub zapotrzebowanie jest wyższe niż odgórnie określony przez UE limit, to producent powinien mieć prawo to sprzedawać. Takie mechanizmy funkcjonują w gospodarce rynkowej, której istnienie w kraju kandydującym jest jednym z kryteriów przyjęcia go do Wspólnoty. Jednak sama Unia nie spełnia wyznaczonych przez siebie wytycznych. Woli zarządzać gospodarką, jak za czasów gospodarki centralnie planowanej.

Unia Europejska prowadzi politykę prorosyjską. Wielu unijnych przywódców stara się za wszelką cenę utrzymywać dobre stosunki z Kremlem. Ich postawa odbija się na całej strukturze Unii, która sposobem myślenia i działania w coraz większym stopniu przypomina „najlepsze” lata rosyjskiej potęgi w XX wieku. Jeśli ta tendencja w Unii Europejskiej się utrzyma, mocarstwo Rosji być może odbuduje fala socjalizmu z Zachodu.

Jestem dziennikarzem i publicystą. Pracowałem m.in. w redakcji portalu Fronda.pl i Polskim Radiu. Byłem jednym z prowadzących audycję Frondy.pl w Radiu Warszawa (106,2). Publikowałem m.in. we "Frondzie", "Opcji na Prawo", "Idziemy", "Rzeczach Wspólnych" i "Gazecie Polskiej". KONTAKT: zaryn.blogi[at]gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka