Stanisław Żaryn Stanisław Żaryn
7450
BLOG

O sprawie Geremka uwag kilka

Stanisław Żaryn Stanisław Żaryn Polityka Obserwuj notkę 84

Po kilku dniach, jakie minęły od burzy wywołanej opublikowanym przeze mnie dokumentem ZSKO na temat Bronisława Geremka, najwyższy czas, bym zabrał w tej sprawie głos. Po pierwsze dlatego, że mój komentarz należy się czytelnikom. Z drugiej strony napisano w tej sprawie wiele – moim zdaniem – głupstw, do których jako autor tekstu chciałbym się odnieść.

Pisząc o wątpliwościach dotyczących przeszłości byłego szefa MZS nie ustrzegłem się niestety błędów. Po pierwsze – co słusznie wytknęli mi krytycy – w swoim komentarzu na blogu Pt.: „Polska opleciona” użyłem niepotrzebnie skrótu myślowego – napisałem, że współpraca Geremka ze służbami PRL jest pewna. Przekreśliłem w ten sposób treść swojego artykułu na portalu Fronda.pl, który opisywał wątpliwości dotyczącej kontaktów Geremka z Departamentem I MSW. Choć był to wątek niejako poboczny, bo tekst dotyczył szerszego zjawiska, jednak był to błąd i za ten błąd przepraszam. Błędem było również nieopisanie zapisu dziennika rejestracyjnego dotyczącego Geremka. Wątek ten powinienem umieścić w tekście, byłby on wtedy pełniejszy i lepiej pokazywał opisywaną przeze mnie sprawę. I za to swoich czytelników również przepraszam. I tyle przeprosin.

Mój drugi błąd szybko naprawił z resztą Piotr Gontarczyk, którego list został zamieszczony na większości liczących się portali informacyjnych w Polsce. Jednak – wbrew temu co uważa Gontarczyk – sprawa dziennika rejestracyjnego, w którym Geremek widnieje jako KTW, sprawy nie kończy. Wbrew temu, co napisał historyk IPN, nie można powiedzieć jednoznacznie, że Geremek był tylko KTW. Nie ma bowiem możliwości stwierdzenia, czy zgodnie z wersją Gontarczyka funkcjonariusze popełnili błąd przepisując sygnatury akt, czy też po prostu wyczyszczono wszelkie informacje, które o podjęciu współpracy świadczą. A tego, że Geremkowi teczkę wyczyszczono, nikt obecnie nie kwestionuje. I oczywiście nie jest to dowodem, że były szef MSZ współpracował z Departamentem I, jednak oznacza to, że wykluczyć tego – co zrobił jednoznacznie Gontarczyk – nie można.

Innymi – znacznie ważniejszymi - przesłankami, które każą zanegować przyjęty przez Gontarczyka tok rozumowania, są informacje dotyczące specyfiki pracy wywiadowczej w latach 50. i 60. Mówił o nich Wojciech Sawicki z IPN, który jest dużo lepszym niż Gontarczyk ekspertem ws. ewidencji. W świetle wywiadu, jakiego Sawicki udzielił portalowi Fronda.pl, Gontarczyk – zarzucający mi dyletanctwo i nierzetelność – skompromitował się. Jego twarde stwierdzenie, że Geremek był kandydatem na tajnego współpracownika, stoi bowiem w sprzeczności z instrukcjami pracy operacyjnej obowiązującymi w Departamencie I MSW. W latach 50. i 60. Departament I nie używał kategorii „tajny współpracownik”, ani „kandydat na tajnego współpracownika” (pisze o tym również Paweł Piotrowski w Biuletynie IPN z 2007 r., str. 88). Zamiast tego w wywiadzie funkcjonowały kategorie agent, kontakt służbowo-informacyjny (KSI), później - kontakt służbowy, kontakt operacyjny. Tajnym współpracownikiem Dep. I można było zostać, ale mając już wcześniej silne związki z komunistyczną bezpieką. - W uzasadnionych przypadkach KSI mógł być przeklasyfikowany w TW lub agenta. Następowało to wtedy, kiedy przekazywano go do któregoś z wydziałów lokalnej SB (wówczas stawał się TW) lub gdy wyjeżdżał za granicę i wykonywał zadania na rzecz Departamentu I MSW (wtedy stawał się agentem) – pisze Piotrowski. Oznacza to, że Geremek kandydatem na tajnego współpracownika mógł być tylko posiadając wcześniej silne związki z wywiadem PRLowskim, będąc KSI. Czy to chciał stwierdzić Piotr Gontarczyk, pisząc jednoznacznie, że Geremek był KTW? Patrząc na jego list przez pryzmat informacji operacyjnej dot. Departamentu I należy stwierdzić, że historyk uznał jednoznacznie, że były szef MSZ miał w latach 60. silne związki z bezpieką. Nie wiem tylko, czy sam Gontarczyk był świadomy tego, co napisał…

W artykule Piotrowskiego zamieszczony został również bardzo ciekawy opis kontaktu służbowo-informacyjnego: „Kategoria ta obejmowała osoby, które – z racji pełnionych funkcji w instytucjach państwowych, placówkach naukowo-badawczych, zakładach produkcyjnych – miały możliwości wyszukiwania kandydatów do werbunku wśród obcokrajowców lub obywateli polskich; przeprowadzały rozmowy sondażowe z cudzoziemcami; przedstawiały wstępne oceny zdobytych informacji o charakterze naukowo-technicznym; inspirowały wyjazdy stażystów czy stypendystów do interesujących wywiad krajów kapitalistycznych i rozpracowywanych obiektów. Specyfiką tej kategorii było, że nie wymagano od KSI pisemnego zobowiązania o współpracy, natomiast rejestrowano go w kartotece Wydziału „C” w województwie, na którego terenie działała Samodzielna Grupa Specjalna”. Opis tej kategorii dotyczy obszaru działalności, z którym związany był przez lata Bronisław Geremek, a brak wymogów dotyczących pisemnego zobowiązania do współpracy każe odrzucić jednoznaczność tłumaczenia Piotra Gontarczyka sprawy ewentualnych związków Geremka z Departamentem I MSW. Bowiem współpraca Geremka z Departamentem I nie musiała w ogóle być rejestrowana na piśmie, a jak wiadomo jego teczka – która mogłaby rozwiać wątpliwości w tej sprawie - została zniszczona.

Ostatecznym ciosem w rozumowanie Gontarczyka niech będzie fragment wywiadu, jakiego udzielił Wojciech Sawicki portalowi Fronda.pl:funkcjonariusze w Biurze „C” nie rozumieli akt Departamentu I. Instrukcja operacyjna tej jednostki była bowiem tajna, jej nikt nie znał. Archiwiści więc klasyfikowali materiały wedle innego klucza niż Departament I. Czasami pisali więc absurdalne rzeczy. Przykładem tego jest użycie terminu „tajny współpracownik”, albo „kandydat na tajnego współpracownika”, ponieważ Departament I w ogóle nie używał takich kategorii.

Fragment ten pokazuje jednoznacznie kompromitację Piotra Gontarczyka, który na siłę próbuje pokazać, że w sprawie Bronisława Geremka wszystko jest jasne. Nie jest…

Na koniec chciałbym się odnieść również do kuriozalnych oczekiwań, które pod mim adresem wysuwali komentatorzy. „Czy Żaryn przeprosi teraz za podłe insynuacje?”, „Dlaczego oczerniasz Profesora?”, „Jak śmiesz formułować zarzuty współpracy z SB pod adresem Geremka?” – takie pytania powtarzały się w wypowiedziach oburzonych moim artykułem czytelników. Oburzenia tego jednak zupełnie nie rozumiem. Oznacza ono, że czytelnicy nie wiedzą zupełnie niczego o Bronisławie Geremku i jego działalności w latach 50. i 60. Warto więc przypomnieć, kim był on wtedy. A był wtedy stalinistą, człowiekiem zapatrzonym w stalinowskie idee, radykalnym działaczem komunistycznym. Był człowiekiem władzy, władzy totalitarnej, która siłą, zabójstwami i zbrodniczymi praktykami montowała komunizm w Polsce. W przywoływanym przeze mnie już wcześniej wywiadzie Geremek mówił, że jako młody człowiekczytał „o nieuchronności pewnych kosztów koniecznych, gdy chce się na dużą skalę wprowadzić społeczną sprawiedliwość”. Koszty te to nic innego jak masowe zbrodnie czasów stalinowskich, zsyłki do ZSRS na pewną śmierć, montowanie aparatu represji, gnębienie Polaków wyniszczonych latami wojny. I Geremek praktyki te akceptował. Jako oddany sprawie działał w partii komunistycznej, piął się w górę po szczeblach kariery partyjnej, zdobywał dzięki niej doświadczenie zawodowe itp. W czasie, gdy w ubeckich katowniach mordowano patriotów walczących o wolną Polskę, gdy w procesach politycznych skazywano żołnierzy podziemia antyhitlerowskiego „za kolaborowanie” z nazistami, gdy niszczono każdy przejaw walki z opresyjnym reżimem, Bronisław Geremek jeździł sobie po świecie, wyjeżdżał na stypendia, robił karierę na uczelni, obejmował szefostwo ważnych placówek „naukowych” na Zachodzie. A wszystko to ze świadomością „nieuchronności pewnych kosztów koniecznych, gdy chce się na dużą skalę wprowadzić społeczną sprawiedliwość”.

I osobę taką – członka władz totalitarnego systemu – miałem obrazić, formułując pytanie, czy nie współpracował on z wywiadem PRLu. Osobę akceptującą ludobójstwo, członka formacji dokonującej masowych morderstw miałem obrazić pytając, czy nie pisał donosów na ludzi, z którymi się kontaktował? I za to pytanie miałbym przepraszać? Doprawdy, zabawne...

Jestem dziennikarzem i publicystą. Pracowałem m.in. w redakcji portalu Fronda.pl i Polskim Radiu. Byłem jednym z prowadzących audycję Frondy.pl w Radiu Warszawa (106,2). Publikowałem m.in. we "Frondzie", "Opcji na Prawo", "Idziemy", "Rzeczach Wspólnych" i "Gazecie Polskiej". KONTAKT: zaryn.blogi[at]gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka