Stanisław Żaryn Stanisław Żaryn
463
BLOG

Przerażający brak proporcji

Stanisław Żaryn Stanisław Żaryn Polityka Obserwuj notkę 3

Z medialnych czołówek wciąż nie znika sprawa awaryjnego lądowania Boeinga na warszawskim lotnisku. Incydent lotniczy z Okęcia zdominował na kilka dni przestrzeń publiczną w Polsce. Media zachwycały się lądowaniem bez kół, opisywały wspaniały kunszt pilota - kpt. Wrony, pokazywały w kółko zdjęcia z lotniska. Słyszeliśmy, że polscy piloci są świetnie wyszkoleni, że samoloty są przygotowane do takiego lądowania, więc ich spody są specjalnie wzmocnione. Media przypominały również, że często na świecie dochodzi do awaryjnych lądowań, które wyglądają równie spektakularnie i kończą się równie szczęśliwie.

 
Po incydencie do roboty wzięła się ostro komisja badająca wypadki lotnicze. Zapowiedziała, że po miesiącu będzie raport na temat incydentu w Warszawie. Szybko przeprowadzono pierwsze badania samolotu. Jeszcze tego samego dnia pobrano próbki do badań laboratoryjnych. Poinformowano, że zaledwie po godzinie możemy mieć odczyt czarnych skrzynek z Boeinga. W ramach śledztwa dot. awaryjnego lądowania do stolicy sprowadzono specjalny podnośnik, na cały dzień zamknięto lotnisko (straty szacowane są w milionach zł.), a maszynę przewieziono do hangaru.
 
Również politycy włączyli się w ogólnopolskie hołdowanie kunsztowi pilota, który uratował pasażerów LOTu. Prezydent Komorowski gratulował kpt. Wronie, a dziś nawet wręczył mu wysokie państwowe odznaczenie.
 
Przecieram oczy ze zdumienia. Zaraz, zaraz. Czy to te same media, które od ponad roku wmawiają mi, że polscy piloci są na tyle głupi, że nie umieją korzystać z przyrządów nawigacyjnych, które wmawiają mi, że pierwsze wyniki badań incydentów lotniczych można poznać po wielu miesiącach prac, te same, które twierdziły, że samolot jest w stanie się rozpaść po uderzeniu w kilkucentymetrową brzozę, te same, które uznały, że badań wraku samolotu, który rozbił się w Smoleńsku nie ma co przeprowadzać? To te same media, które uznały, że odczytywanie czarnych skrzynek powinno trwać ponad rok? To ta sama komisja, która przez rok nie była w stanie zbadać przyczyn katastrofy smoleńskiej? To to samo państwo, które nie zainteresowało się śmiercią swojego prezydenta? Ci sami politycy, którzy o Polakach poległych w Smoleńsku chcą jak najszybciej zapomnieć? Podobnych pytań można by stawiać bez liku...
 
Jest coś przerażającego w tej dysproporcji. Różnice w podejściu do lądowania na Okęciu oraz katastrofy smoleńskiej pokazują dobitnie dokąd prowadzi nienawiść polityków i mediów do nielubianego prezydenta, czym może skutkować pogarda dla części społeczeństwa. Dziś okazuje się, że w Polsce większą wagę przykłada się do szczęśliwie zakończonego, choć groźnie wyglądającego incydentu lotniczego niż śmierci Prezydenta RP oraz wielu ważnych postaci życia publicznego. Dziś urzędy, media i politycy stają na głowie, by sprawa lądowania w Warszawie wciąż była w centrum uwagi, tragedią z 10 kwietnia nikt z nich się nie interesuje. I jak pokazują dokumenty ze spotkania z 13 kwietnia 2010 roku niemal w momencie katastrofy władze tę sprawę zaczęły olewać, zaprzepaszczając szanse na poznanie prawdy o tragedii. Na prawdzie im nie zależało.
 
Podobnie jak mediom głównego nurtu, o czym najlepiej świadczy fakt, że o analizie przygotowanej przez zespół kierowany przez Antoniego Macierewicza, która przeczy wersji katastrofy lansowanej przez polski i rosyjski rząd, nie słychać zbyt wiele. W końcu o tym lepiej nie mówić...

Jestem dziennikarzem i publicystą. Pracowałem m.in. w redakcji portalu Fronda.pl i Polskim Radiu. Byłem jednym z prowadzących audycję Frondy.pl w Radiu Warszawa (106,2). Publikowałem m.in. we "Frondzie", "Opcji na Prawo", "Idziemy", "Rzeczach Wspólnych" i "Gazecie Polskiej". KONTAKT: zaryn.blogi[at]gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka